wtorek, 15 maja 2018

Przez Cistusa, z Cistusem i w Cistusie

Są w życiu takie chwile, do których chce się wracać, gdy ówczesne teraz nie jest za ciekawe. Są ludzie, którzy swoją energią stwarzają coś, w czym jest nam dobrze. Tworzą rzeczy, które sprawiają, że nie można wyjść na zewnątrz bez najmniejszego uwikłania i po prostu jakoś żyć.

fot. Agnieszka Jurec

W jednej z rozmów telefonicznych parę dobrych miesięcy temu Dominik powiedział mi, że ma pomysł na coś mocnego, z wielką scenografią. Byłam ciekawa tego projektu, ale szczerze mówiąc, nie sądziłam wtedy, że uda mi się go zobaczyć. 
W marcu Julita wspomniała coś o dacie 11 maja, padło też słowo premiera. Bez większego zastanowienia zadeklarowałam, że przyjadę, choć nadal w to nie wierzyłam.
Nadszedł maj, a wraz z nim realna szansa na uczestniczenie w premierze tego wielkiego, tak zapowiadanego spektaklu. Udało się. 

Moi drodzy, CISTUS.

fot. Agnieszka Jurec


Spektakl początkowo miał nazywać się CZYSTKA, ale z biegiem czasu znalazła się bardziej odpowiednia nazwa, czyli łaciński CISTUS. Prace nad spektaklem trwały 6 miesięcy. W ciągu ostatniego tygodnia przygotowań udało mi się podpatrzeć pracę ekipy i co nieco pomóc. 

fot. Agnieszka Jurec

Przejdźmy do konkretów. W Cistusie możecie odnaleźć m.in. teksty Strindberga, Masłowskiej, Becketta czy Bernharda. Autorem scenariusza i zarówno reżyserem jest Dominik Setlak, na co dzień student Ochrony Dóbr Kultury i aktor Teatralnej Sceny Młodych SCKM. 

Zlepek tekstów o różnym wydźwięku, zmieszanych ze sobą i przedstawionych w kontraście dla mnie jest jak najbardziej rzeczą pozytywną. Dla niektórych przejścia mogą być zbyt gwałtowne, ale zmiana dynamiki i pokazanie postaci Pana Y i Pani X jako alter ego Nieznajomego i Pani sprawia, że ten zabieg się broni. Przy większym skupieniu, wszystko składa się w spójną całość (można połączyć fakty i wywnioskować relację pomiędzy parami). 

fot. Agnieszka Jurec


Mówiąc już o owych czterech postaciach, chciałabym w tym miejscu posłać ukłony dla odtwórców tych ról za ogrom pracy i energii płynącej dzięki nim ze sceny. 

W piątkowy i sobotni wieczór w roli Nieznajomego występował Maciej Kobiela, którego gra aktorska wywołała we mnie zachwyt. Jedną z wielu rzeczy, które za tym przemawiają jest wybijanie rytmu stopą, gdy mówi o samotności i śmierci, zwiększając prędkość mówienia. Niby mała rzecz, a bardzo przykuła moją uwagę i została w mojej pamięci. 

Emisja głosu i dykcja to coś, do czego w przypadku tego, czy większości pozostałych aktorów nie mogę się przyczepić. 

Wykreowana przez Maćka postać była według mnie bardzo przekonująca. Widoczne było rozdarcie wewnętrzne bohatera, wrażliwość i przede wszystkim świetnie zinterpretowany tekst. 

fot. Agnieszka Jurec


Niezwykła, delikatna i przede wszystkim jakaś kreacja Pani to zasługa Alicji Smykli. Trzeba przyznać, że miała zdecydowanie trudniejsze zadanie, gdyż jej postać nie uzewnętrznia się tak jak jej partner, zostawia po sobie poświatę tajemnicy i powoduje, że w głowie rodzą się pytania. 

Wszystko, co działo się między bohaterami na scenie, zostało zagrane bardzo autentycznie. Ukradkowe spojrzenia i ciepłe uśmiechy w scenie obiadu, czy delikatne dotknięcia. Antrakt, podczas którego Pani zmienia marynarkę zapatrzonego w panopticon Nieznajomego na płaszcz, robi ogromne wrażenie na odbiorcy. Klimatu całej scenie dodatkowo nadaje akompaniament Ederlezi zespołu Dikanda.

Przewożenie ambony na środek sceny był kolejnym dowodem na świetnie zbudowaną relację między postaciami. Patrząc na nich wyłaniających się z mroku, można było wyczuć iskry przepływające przez drewniany rekwizyt od dłoni jednego do rąk drugiego. 

fot. Agnieszka Jurec

Kolejny duet aktorski, którego dobranie i energia eksploduje na każdą stronę: Julita Golińska i Mateusz Gumola! Obie postacie niezwykle przykuwają uwagę, są charakterystyczne i godne zapamiętania. W dalszych scenach można zauważyć ogromny potencjał odtwórczyni roli Pani X, tudzież późniejszej Shiny Pani X, niezwykle nieprzeciętna, niedająca o sobie zapomnieć. 

Energia bije z niej cały czas, czy to wtedy gdy dryfuje w scenie kosmosu i bardzo łagodnym głosem mówi o Marsie czy w trakcie przemówienia z ambony, kiedy jej głos jest donośny i dodatkowo wzmocniony pogłosem z mikrofonu.


fot. Agnieszka Jurec


Jedną z mocniejszych scen tego spektaklu jest zdecydowanie tango, kiedy główne postacie biegają po scenie w rytmie Libertanga Astora Piazzolli, a z ich ust padają bardzo znaczące zdania.
Nieznajomy mówi “Spotka cię nieszczęście i mnie także”, a Pani “Tobie zawdzięczam wolność od przesądów i wiarę w ludzkie prawa i ludzką godność”. Słowa te wypowiadane są bardzo emocjonalnie, cicho, po chwili przepełnione żałością, gniewem, głośno. Podczas piątkowego przebiegu ta scena wywołała u mnie ciarki, tak jak za pierwszym razem, gdy Ala i Maciek pokazali propozycję tej sceny na jednej z prób.


fot. Agnieszka Jurec

Nie można napisać czegoś o tym spektaklu i nie wspomnieć o postaci Księdziny, w którą wciela się Zuzanna Jeglorz. Twarz aktorki od samego pojawienia się na scenie przykuwa wzrok, a potem jest już tylko lepiej. W jednej ze scen wykonuje ona taniec-rytuał, w którym pojawiają się gesty liturgiczne, płynność jej ruchów jest czymś niesamowitym dla oka. W scenie modlitwy, Zuza urzekła mnie niesamowicie, gdy mówiła zmęczonym, zdyszanym głosem a jej słowom towarzyszyły migi.

fot. Agnieszka Jurec

Księdzina jest siostrą Lekarza, o którym teraz kilka słów. Postać schizofrenika, budząca w pewnych momentach lęk. Aktor wcielający się w jego rolę stworzył charakter bardzo szczegółowo, począwszy od przenikliwego wzroku, kończąc na trzęsących się rękach i ograniu klatki z Cezarem - tym, co zrobił coś, czego nie powinien, za co niesłusznie ukarano Lekarza. Stanisław Chludziński jako jeden z najmłodszych aktorów, wcale nie odstaje od reszty grupy, poziom jego umiejętności jest naprawdę wysoki, przez co też bardzo autentycznie przedstawił nam zafascynowanego chorymi psychicznie wilkołaka. 

fot. Agnieszka Jurec

W trakcie rozmowy przy jedzeniu bardzo podobały mi się przerywniki w postaci przemowy Shiny Pani X. Przez to, że scena nie była oparta na tej samej emocji, bardziej zaciekawiało to widza, który był ciekawy dalszego rozwoju rozmowy przy stole lub słów wykrzykiwanych z ambony.

fot. Agnieszka Jurec

Świetnym zabiegiem był akompaniament kościelnej pieśni Z dawna polski tyś królową  w momencie gdy X zaczyna ruszać wargami, jak gdyby ktoś wcisnął przycisk mute i włączył slow motion.

fot. Agnieszka Jurec

Kolejną rzeczą, która urzekła mnie w tym spektaklu była dekonstrukcja, w której główny aktor kazał zapalić światło i tłumaczył, że wątek się urwał. Obrał drogę improwizacji i mówił o sposobach, w jakich miał poinformować widza o zgubieniu wątku. Jedna wizja to dążenie do czystki poprzez upadek z konia, druga - trafienie do szpitala psychiatrycznego, ale nic nie przemówiło do niego tak, jak zdanie, które przytoczyłam już we wstępie “Chciałoby się to wszystko spalić na popiół. Wyjść na zewnątrz bez najmniejszego uwikłania i po prostu jakoś żyć. Tylko że tak się nie da.
Prowadzi rozmowę z Alą, która zajmuje miejsce na publiczności i razem dochodzą do pewnych wniosków, o których Pani mówi zwracając się do widowni.

fot. Agnieszka Jurec

Muszę w tym momencie wspomnieć też o scenie, w której występuje kadzidło, które według mnie jest jednym z lepszych pomysłów na rekwizyt. W trakcie obiadu, Księdzina podaje jedzenie do stołu, po czym przychodzi z wielkim kadzidłem i okadza siedzących przy stole, panopticon a także widownię. Potem, zawiesza kadzidło na metalowej konstrukcji i zasiada do stołu. Bohaterowie za pomocą ręki drugiej osoby karmią się nawzajem. Od grupy odstaje Nieznajomy, który wyraźnie pokazuje, że nie potrzebuje fałszywej uprzejmości, o której potem mówi Pani “Mimo to nic mi tu nie smakuje, bo nikt mi tu dobrze nie życzy”.

fot. Agnieszka Jurec

Istotna w tym wszystkim jest także scenografia, która na pierwszy rzut oka wywołuje myśl o ciężkiej pracy w nią włożonej. Patrząc na sam panopticon, jest się pod wrażeniem. Ambona z wymownym tekstem z Dostojewskiego “Świnie jesteście, ale chodźcie wy też” i z obecnymi znakami religijnymi na ściankach czy kombinezony ochronne, w które były ubrane postacie Shiny Pani X, Shiny Pana X i Shiny Żebraka dawały wrażenie tego, jak społeczeństwo jest “ubrudzone” symbolami religijnymi. Że są ubrudzeni religiami, że wiele ich spotkało, przeżyli wiele konfrontacji z różnymi wyznawcami, a ich idee pozostawiły na nich swój ślad.

fot. Agnieszka Jurec

Chapeau bas dla Alicji Kolińskiej, która stworzyła scenografię do Cistusa. Dzięki niej jest on jeszcze bardziej zapamiętywalny, charakterystyczny kłębek drutu na suficie, fioletowa kanapa, czerwony hoker czy srebrne szachy, klatka cezara i stół. Wszystko do siebie pasuje i jest adekwatne, nie ma nic zbędnego na scenie i to jest jak najbardziej na plus. 

fot. Agnieszka Jurec

Muzyka towarzysząca aktorom w większości scen podbudowuje klimat i sprawia, że bardziej skupiałam się na rosnącym napięciu. Wykorzystanie dwóch kościelnych pieśni było bardzo ryzykownym krokiem ze strony reżysera, ale w tym przypadku obie sceny się obroniły.


W spektaklu padło kilka zdań, które bardzo zapadły mi w pamięci i chciałabym się nimi z Wami podzielić:

Śmierci się nie boję, ale samotności, bo w samotności człowiek kogoś spotyka. Nie wiem, czy to kogoś innego wyczuwam, czy siebie samego, ale w samotności nie jest się samotnym. Powietrze gęstnieje, powietrze kiełkuje i zaczynają wyrastać istoty, które są niewidzialne, ale wyczuwalne. Gdy więc wczoraj cię spotkałem, przyszło mi na myśl, że znalazłaś się na mojej drodze po to, by mnie uratować albo zniszczyć” 

Cokolwiek powiesz, nie jesteś rozumiany, o czymkolwiek napomnisz nie zostaje to w ogóle przyjęte do wiadomości

fot. Agnieszka Jurec

Żyją dlatego, że ich życie zostało zaabonowane przez ich rodziców

Dlaczego człowiek przychodzi na świat jako istota nic nie wiedząca, nieświadoma praw, obyczajów, konwenansów, których skutkiem tej niewiedzy łamie i jest za to karany? (...) Dlaczego los spędza go potem w ten syf, który tak mnie brzydzi?

Nadając czemuś imię wymyślone przez siebie, sprawiasz, że staje się inną istotą stworzoną na naszą modłę

Ja jestem niczym

Nie przychodzę, by żądać przysług i odchodząc niczego nie zabiorę

fot. Agnieszka Jurec


Podsumowując, Cistus jest czymś naprawdę godnym polecenia. Każdemu młodemu reżyserowi życzę tak ambitnych debiutów! Ten spektakl wywołał u mnie większe i mniejsze refleksje, które zostały w jakiś sposób wyjaśnione lub nadal szukają odpowiedzi. 



Jeśli chcecie zobaczyć to na żywo i przekonać się, że to, o czym tu piszę, jest prawdą, zapraszam Was serdecznie na 22 maja do Katowic, gdzie Teatr Martwej Wyobraźni zagra na 13 Biesiadzie Teatralnej w Pałacu Młodzieży! 

Muszę podkreślić, że zespół dostał się na ten festiwal dzień po premierze, a w karcie zgłoszenia wysłali tylko słabej jakości nagranie z próby bez świateł! Można się zacząć zastanawiać, co to będzie, jak zaczną wysyłać nagranie pełnego przebiegu!


fot. Agnieszka Jurec



"CISTUS"

wyk. Teatr Martwej Wyobraźni (Kraków)
obsada: Alicja Smykla, Maciej Kobiela, Julita Golińska, Mateusz Gumola, Zuzanna Jeglorz, Stanisław Chludziński, Antoni Witkowski, Aleksandra Głusek i Damian Goliszewski
scenariusz i reżyseria: Dominik Setlak
merytoryka i współpraca reżyserska: Wawrzyniec Witkowski
scenografia: Alicja Kolińska
muzyka: Cybercorpse, Dikanda
premiera: 11 maja 2018


fot. Agnieszka Jurec




Widzieliście może ostatnio coś dającego do myślenia? Co to było? Jak na Was zadziałało?


Buziak,
AG











Zdjęcia, które oglądacie w poście są autorstwem Agnieszki Jurec (@pod_innym_katem).

30 komentarzy:

  1. Widzę bardzo dużo minimalizmu a jednocześnie kumulację emocji - ta sztuka musi być rewelacyjna!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie twoja najlepsza recenzja. Na własnej skórze podczas czytania czuć twoje emocje dotyczące spektaklu. Mocny, mistyczny klimat niezwykle zachęca do obejrzenia. Kolejny świetny post i czekam na jak najwiecej 💗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że tak uważasz, bo w sumie mam podobne wrażenie co do tego, że jest ona jedną z lepszych rzeczy, które udało mi się tu napisać :)

      Usuń
  3. Wow. Zagłębiłam się w tą recenzję i nie mogłam przestać czytać. Wciągnęłam się i zaczęłam sobie wyobrażać tą sztukę a nawet odczuwać pewne emocje. Twoje słowa naprawdę podziałały na moją wyobraźnię. Bez wątpienia jest to rewelacyjna recenzja jak również rewelacyjny spektakl, chodź niestety nie miałam okazji go obejrzeć. Wydaje mi się jednak, że wywarł by na mnie wielkie wrażenie, poruszył emocje i zmusił do myślenia. Tak czuję. Że to mogłoby być to. Wszystko dzięki tobie! może uda mi się kiedys coś podobnego zobaczyć :) Czy ja widziałam coś dającego do myślenia... w sumie wiele filmów tak na mnie działa. Zwłaszcza, o dziwo, polskich dramatów. "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" chodź było słabsze od "Dnia świra" bez wątpienia miało w sobie więcej smutku i refleksji. Gdy obejrzałam "Pod mocnym aniołem" nie mogłam spać. Chodź film sam w sobie był słaby i nie uważam go za arcydzieło, to historia mnie poruszyła i naprawdę zakotłowała w głowie. Myślę, że polskie dramaty działają na mnie lepiej, bo więcej rozumiem. Nie chodzi o same słowa ale przede wszystkim o zachowanie odpowiednie w danej kulturze. Rozpisałam się heh, ale jeszcze pociągnę ten temat. Powiem szczerze, że również filmy głęboko religijne działają na mnie bardzo emocjonalnie, jak również filmy kontrowersyjne. Chyba powoli zbaczam z tematu, ale lubię ten nurt filmowy. Po prostu wydobywanie emocji jest fajne, dlatego wciąż poszukujemy nowych doświadczeń :)
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że moje słowa tak zadziałały na twoją wyobraźnię :)
      Coś w tych niektórych polskich produkcjach jest, że siedzą człowiekowi mocno i skłaniają do wielogodzinnych rozkmin :)
      Buziak <3

      Usuń
    2. Mam bujną wyobraźnię, wystarczy niewiele by pobudzić ją do działania. :) Tak naprawdę, nic tak do mnie nie dociera jak polski, wykreowany na dramat film. Bardzo często jest brutalny, co powoduje że nigdy już do niego nie wracam ale momenty zapamiętuję.

      Usuń
  4. Może kiedyś będę mogła obejrzeć ten spektakl. Kocham teatr, uwielbiam ten konatk z publicznością i to, że wszystko dzieje się na żywo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej polecam, jeśli będzie granie w twojej okolicy!

      Usuń
  5. Chciałabym zobaczyć ten spektakl! Jak na mój gust jest nieco zbyt dynamiczny, ale to wcale nie ubliża sztuce :) Nie da się zaprzeczyć, że czuć klimat płynący już ze samych zdjęć! Jest tajemniczo i mroczno :) Fajnie, że spektakl porusza tematy, nad którymi później można snuć refleksje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia oddają klimat, racja, ale przyznam szczerze, że te już i tak mocno widoczne (na zdjęciach) emocje są kilka razy mocniejsze na żywo :)

      Usuń
  6. Narobiłaś mi ochoty na obejrzenie tego spektaklu! <3 BLOG - golawskarolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, taka była część zamysłu, który przyszedł w trakcie pisania posta :)

      Usuń
  7. Spektakl wydaje się naprawdę niesamowity, czytałam cały wpis powtarzając sobie w głowie "ale to jest świetne, ciekawe gdzie grają, oby gdzieś blisko, oby blisko..." i jakże się ucieszyłam na wiadomość o Katowicach! Teraz wiem, że muszę postarać się tam być, bo to w końcu tak niedaleko miejsca mojego zamieszkania, nie wybaczyłabym sobie przegapienia takiej okazji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mega się cieszę, że zaciekawiłam cię tym, co napisałam! Niezmiernie miło, że chcesz wpaść na spektakl :D Trzymam kciuki, żeby wszystko się udało i miłego odbioru! <3

      Usuń
  8. Zainteresował mnie ten spektakl :) Ma w sobie coś tajemniczego, przyciągającego. Mieszkam w okolicach Katowic, więc to świetna okazja, żeby się na niego wybrać.
    Pozdrawiam!
    My blog

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo chciałabym zobaczyć ten spektakl. Zaciekawiłaś mnie opisem, bo (może to dziwne), ale tak się w to wczułam, że towarzyszyły mi przy tym niesamowite emocje! Totalnie moje klimaty. :)
    Pozdrawiam i obserwuję ♥
    https://zakreconaoptymistka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie bym obejrzała na żywo :)
    Zapraszam na nowy post :)
    www.stylishmegg.pl/2018/05/czerwona-marynarka-i-biaa-sukienka.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym uczestniczyć w tym spektaklu na żywo :)
    MÓJ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  12. Na pewno spektakl był udany :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zachęciłaś mnie tym spektaklem. Uwielbiam teatr! W gimnazjum byłam w klasie teatralnej i często do niego chodziliśmy. Teraz już jestem w 3 technikum i jakoś nie mogę się do niego wybrać... Nie wiem czy to brak chęci, pieniędzy czy co. A nawet przedstawienia szkolne zawsze sprawiały mi niesamowitą radość :)
    Zdjęcia mega klimatyczne, co wskazuje na te emocje w spektaklu. Choć wiadomo, że to w słowach są najbardziej słyszalne. Po zdjęciach można tylko się domyślić jak dobry on jest :)
    6 miesięcy to nie tak źle. Muszę przyznać, że nie wiedziałam, co to słowo oznacza. A w sumie brzmią nawet dosyć podobnie do Czystki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie masz zbytnio dużych środków pieniężnych to polecam wybierać się na spektakle teatrów alternatywnych, bo są z reguły trochę tańsze niż te w teatrach repertuarowych :)

      Usuń
  14. Do Katowic niestety mam całkiem spory kawałek drogi.
    mój blog

    OdpowiedzUsuń
  15. uwielbiam teatr, ale niestety rzadko w nim bywam, co jednak nie jest zbyt dobre. Zaczynam bardzo żzałować. Zainteresowała mnie ta sztuka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Cię zainteresować :)

      Usuń
  16. Wow, bardzo ciekawy spektakl! Widzę, że mega ci się spodobał :)
    Zapraszam! www.zuzu-zuzannaxx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wizytę! Zostaw po sobie ślad :)

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.